Tuesday, 15 April 2014

Chapter 3


Ja: Jestescie pustimi dziwkami a wy nie macie wlasnego zycia ze sie wpierdalecie w moje?! Zachowujecie sie gozej niz najgorsze dziwkaze na swiecie. To jak mnie nie bedzie to kogo bedziecie wyzywac? Co w tedy zrobice jak cos sie stanie to bedzie wasza wina. To koniec zegnam! Zaczelam plakac i przejechalam zyletka od nadgarstka do lokcia tak ze krew mi sie nala z reki i upadlam jedyne co slyszalam ze ktos mnie wola i ze Tomek mówi ze mnie kocha. Syszalam jak ktos dzwoni po karetke i ze ktos placze ale nie wiedzialam kto. Przeciesz nikt by za mna plakal. Obudzilam sie w calym bialym pokoju, niezyje? Ale poczylam ze ktos mnie trzyma za reke odwrócilam sie w tego kogos strone i slyszalam glos chlopaka (na oko lat 19)
Chlopak mówil: Czemu, czemu mi to zrobilas.
Kasia (czyli ja): Co ja zrobilam? On sie na mnie spojrzam:
Chlopak: Dzieki bogu ty zyjesz. On mi kogos przypominal ale kogo?
Ja: Co ja tu robie?
On: Przecielas sobie zyle.
Ja: Jak dlugo tu jestem? Ja zadaje tyle pytan a on sie smieje i mówi.
On: Z miesiac.
Ja: Kto ty? Znamy sie? Zapytalam bo nie wiedzialam kto to. On sie na mnie popatrzyl zrobilo mu sie smutno? Tak jak bym go znala? Ale on mi przypomina mojego chlopaka z Polski ale to on nie wiem zaraz sie dowiem.
Ja: Czemu jestes smutny? On tylko na mnie popatrzyl tymi slicznymi zielonymi oczmi i zaczol.
On: Nie pamietasz mnie? Spytal tym razem po Polsku.
Ja: Wiesz nie jestem do konca pewna czy to ty Harry bo juz 5 lat ciebie nie widzialam ale w 100% jestem pewna ze to ty Harry. Powiedzialam a on mnie pocalowal ten pocalunek byl taki delikatny i bardzo slodki, nasz piekny pocalunek przerwal lekarz.
Lekarz: Dzien dobry jestem doctor Jack Smith, widze ze pani sie w koncu obudzila ale mam dla pani zla wiadomosc. Ja popatrzylam na Harrego a o spytal.
Harry: Jaka?
Jack: Nie ma dawcy z taka krwia co pani Kasia.
Harry: Jaka Kasia ma grupe krwi?
Jack: +0 Jesli nie znajdziemy dawcy to pani Kasia moze umrzec. Powiedzial Doctor Jack po chwili Harry sie odezwal.
Harry: Ja mam taka grupe krwi, ja moge byc dawca.
Ja: NIE MA MOWY!!! Krzyknelam.
Jack: Prosze ja was zostawie i prosze porozmawiac jak cos to prosze o odpowiedz. I doctor wyszed. Ja bylam wkurwiona na Harrego.
Harry: Co ty wyprawiasz!!!! Krzyknol.
Ja: Nie krzycz na mnie! Podnioslam glos tak jak on.
Harry: Przepraszm. Powiedzial juz normalnie ale to nic nie zmienia bo i tak jestem na niego wkurniana.
Ja: Juz dobrze. Powiedzialam i dalam krótkiego buziaka w usta.
Harry: Poprostu nie chce ciebie stracic odam ci tylko 1.5ml krwi. Powiedzial smutnym glosem.
Ja: Ale jak sie nie uda to co? Spytalam smutnym glosem i splynela mi jedna lza Harry szybko ja otar.
Harry: Wszystko bedzie dobrze i nie placz bo nie lubie jak placzesz. Powiedzial a ja sie usmiechnelam cisze przerwal lekarz.
Jack: No to jak znacie juz odpowiedz? Otwozylam juz usta zeby cos powiedziec ale Harry mnie wyprzedzil i odpowiedzial za mnie.
Harry: Tak ale chce byc u boku ukochanej. Powiedzial patrzac mi sie w oczy kocham go, kocham jak na mnie patrzy, jak sie usmiecha i dodatku te jego doleczki jestem w nim zakochana po uszy.
Jack: Zgoda Suzan ( Suzan to pelegniarka) przywiez tu jeszcze jedno lózko dziekuje. Powiedzial ja z Harry'm podziekowalismy. Harremu juz pobrali krew teraz mi ja beda przetaczli.
Ja: Harry boje sie. Przerwalam cisze.
Harry: Nie bój sie bedzie wszystko dobrze.
Ja: Obiecujesz? Powiedzialam cicho
Harry: Obiecuje.... I mnie przytulil i Harry dokonczyl: ....Jeszcze dzis wypisza cie z szpitala. Kocham cie! Dodal usmiechajac sie.
Ja: Ja ciebie tez kochanie. I go pocalowalam w policzek. 2 godziny pózniej moglam juz isc do domu moja mama siedziala na korytazu i plakala.
Ja: Mamo dlaczego placzesz? Zapytalam mama sie tylko we mnie w tulila a ja zaczelam mówic.
Ja: Mamo ja ciebie bardzo przepraszam nie chcialam zeby to tak wygladalo prze...przepraszam....
Mama: Juz dobrze. Powiedziala a ja mówilam dalej.
Ja: Mamo to dzieki Harremu zyje bo nie bylo dawcy z taka samam krwia co ja oprucz Harrego odal mi 1.5ml swojej krwi. Mamo pamietasz Harrego? Spytalam mama tylko sie popatrzyla na Harrego i sie w koncu odezwala.
Mama: Harry czy to ty? Nie moge w to uwiezyc jak wyjechales Kasia plakala przez rok. Mama go przytulila a ja sie zarumienilam i on sie spojrzal na mnie i spytal.
Harry: Serio?
Ja: Tak! to prawda za bardzo cie kochalam znaczy kocham. Harry sie do mnie przytuli i powiedzial.
Harry: Chocmy juz z tego szpitala bo musze sie nacieszyc ze mam was.
Ja: To idziemy. Powiedzialam i zlapalam Harrego za reke, jechalismy w ciszy ale ja przerwalam cisze.
Ja: Mamo ja jeszcze nie chce wracac do szkoly boje sie co inni pomysla i nie chce miec psychologa. Bylam smutna nagle mama zaczela mówic. Mama: Kasia w szkole powiedzieli ze jak wyjdziesz ze szpitala to masz zostac jeszcze 1 miesiac w domu i za miesiac masz wakacje wiec masz duzoooo woleno.....usmiechala sie mama a ja razem z nia .....a o psychologa nie bedzie chyba ze sie taka sprawa powtózy. Ja sie ucieszylam i powiedzialam.
Ja: Dziekuje ci mamo kocham cie i obiecuje ze to juz nigdy sie nie powtózy. Bylam szczesliwa.
Mama: wieze ci na slowo i tez cie kocham. Popatrzylam sie na Harrego widac bylo ze cos mu w padlo do glowy.
Harry: Pani Agnieszko czy Kasia by mogla pojechac na te dlugie wakacje do mnie i odpoczac? Bardzo prosze bardo dlugo jej nie widzialem i sie stesknilem, przysiegam zaopiekuje sie Kasia i nic sie jej nie stenie obiecuje. Powiedzial mama sie zastanowila i mówi.
Mama: Oczywiscie, kiedy chciecie jechac?
Harry: Juz dzis tylko sie Kasia spakuje i jedziemy moze byc?
Mama: Jasne, juz jestesmy, Kasia ic sie spakuj. Ja tylko pokiwalam glowam, minelo pól godziny i ja bylam gotowa Harry podszed do mnie i spytal.
Harry: Gotowa?
Ja: Tak tylko sie pozegnam i wezme korebke.
Harry: Okey ja czekam w aucie. Pozegnalam sie z mama i wzielam torebke i wyszlam wzrokiem szukalam Harrego nagle widze jak mi otwiera dziwi od czarnego BMW usmiecham sie do niego a on odwzajemnia mój gest. Harry zamknal za mna dzwi i usiad po stronie kierowcy, odpalil silnik i ruszylismy. Ja zaczelam rozmowe.
Ja: Harry gadales z moja mama? Spytalam bo jest jakis nie jakis.
Harry: Tak.
Ja: Oczym? Bylam ciekawa.
Harry: Zebym ciebie pilnowal i....
Ja: i co?.
Harry: Powiedziala zebysmy nie wyladowali w lózku tak jak w tedy. Ja zaczelam sie smiac.
Ja: I dla tego tak sie zachowujesz? Spytalam z smiechem.
Harry: Tak przestan sie smiac.
Kasia: Hahahaha okey.
Harry: Dobra teraz choc idziemy na zakupy.
Ja: Ale ja nie mam kasy. Zeklam.
Harry: Nie przejmój sie ja mam. Powiedzial usmiechajac sie do mnie.
Ja: Ale to wyglada ze lece na twoja kase ale tak nie jest! Powiedzialam troche glosmiej ale teraz dobiero bedzie.
Harry: Przez te dlugie wakacje bede ciebie zorpieszczal i nie ma zadnego ale! koniec kopka, a teraz choc. Mówilam nie wiem jak z nim wyczymam. Ja: Poczekaj... Szepnelam on sie odwrucil a ja go pocalowalam on odwzajemnil pocalunek. Gdy sie od siebie oderwalismy dokonczylam mówic.
Ja: Kocham cie ty mój kocie.
Harry: Ja ciebie tez misiu. Powiedzial i poszlismy zrobic bardzo duze zakupy zastanawialam sie czemu.
Ja: Do jakiego miasta jedziemy? Spytalam......
**********************************************************
Hey to przykre ze chociasz nie ma jednego komentarza mnie przestane pisac tego bloga? Bo widze ze nikt go nie czyta ani nie komentuje. :(

No comments:

Post a Comment